Przyznam się, że do końcówki 1 klasy gimnazjum tego nie robiłem.. Wiem to dość dziwne, sam nie wiem dlaczego nigdy tego nie próbowałem. Kiedy pewnego dnia wyszedłem ze szkoły, przypomniałem sobie, że nie wyjąłem słuchawek z kieszeni. Postanowiłem posłuchać muzyki. Moja reakcja była niesamowita. To uczucie zawładnęło mną całkowicie, bo nigdy nie sądziłem, że może mi to sprawić tyle przyjemności, nie słyszałem żadnych dźwięków z otoczenia, i to było super!
Była to chyba piosenka David'a Guett'y - She Wolf, którą z resztą bardzo lubię i czasem do niej wracam. Słucham również rapu i wcale nie uważam, że to muzyka tylko dla dresów i hołoty, tak samo myślę o rocku, nie jest to muzyka dla brudasów i satanistów. Każda muzyka jest w pewien sposób wartościowa (Nie licząc Tigera i Kobry). Moje ulubione piosenki z ostatniego czasu to na pewno
The Weeknd - Earned It (50 twarzy Grey'a)
i Hozier - Take me to church
Polecam je wam bardzo serdecznie, a ja lecę po siostrę do przedszkola! Jutro mija już 2 tydzień siłowni!!! Bardzo mi się to spodobało i mógłbym spędzać tam całe dnie. Paznokci nie obgryzam i chyba już całkiem się od tego wyzwoliłem! Jeden sukces za mną. Zapraszam was do obserwowania, like'owania na Facebooku, dodawania do zakładek i subskrybowania przez e-mail! Do zobaczenia jutro!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz