Pierwsze buty które zrobiłem już jakiś czas temu, są w tematyce FastFood'u.
TAM-TARAM!
Co potrzebujemy?
Będziemy potrzebować przede wszystkim butów. Możecie użyć starych trampek lub kupić w supermarkecie za 20 złotych. Najlepiej żeby materiał był w miarę jednolity i nie posiadał zgrubień. Kolejnym narzędziem będą farby akrylowe. Pamiętajcie, akrylowe to nie to samo co akwarelowe! Ja kupiłem swoja za około 20 złotych, a opakowanie zawierało 3 pędzle różnej grubości, paletę do mieszania kolorów (bardzo przydatna część zestawu) i 12 kolorów farb po 12 mililitrów. Uwierzcie, że to ze spokojem wystarczy na 2 pary, o ile nie malujecie jakimś kolorem dużej powierzchni buta. W takim wypadku bardziej opłaca wam się kupić za 10 złotych większy słoiczek tego koloru. Farby można zakupić w większości sklepów plastycznych i empiku. Ostatnim czego będziemy potrzebować między innymi do wyznaczenia sobie kontur będzie ołówek, gumka i czarny cienkopis. Przyda się również gorąca woda i jak już wcześniej wspominałem paleta do mieszania kolorów, zamiast niej można użyć też plastikowy talerzyk. Jeśli już wszystko macie możecie zabierać się do roboty!
Malujemy!
Zacznijmy od konturów i kolorów. Pierwsze co musimy zrobić to narysować linie które wyznaczą nam gdzie jakim kolorem będziemy malować.
Warto pomalować buty dwiema warstwami a efekt będzie o wiele lepszy.
Przecież się zniszczą! :C
Farba jest odporna na wodę (oczywiście do pewnej granicy). Butów raczej nie można prać, jeśli już to ręcznie. Nosiłem te buty przez kilkanaście dni i nic się z nimi nie stało. Miałem je nawet na PGA, które jest sporym konwentem, i mimo kilku zdeptań farba nie odpadła, nie starła się ani nic się jej nie stało.
Mam nadzieję, że podobał wam się post tego typu i postaram się robić więcej DIY, a mam trochę tych pomysłów. Jutro 2 dzień siłowni, a z obecnymi zakwasami szykuje się na spory wycisk. Trzymajcie się i od usłyszenia! Zapraszam do obserwowania bloga, like'owania na Facebooku i dodawania do zakładek!
Aha no i na koniec mój nieudany malunek na starych Vansach: (Proszę nie śmiejcie się ze mnie)
P.S Mam nadzieje, że mimo kiepskiego malunku docenicie łącznie około 4 godzin pracy nad tym postem.
Mam nadzieję, że podobał wam się post tego typu i postaram się robić więcej DIY, a mam trochę tych pomysłów. Jutro 2 dzień siłowni, a z obecnymi zakwasami szykuje się na spory wycisk. Trzymajcie się i od usłyszenia! Zapraszam do obserwowania bloga, like'owania na Facebooku i dodawania do zakładek!
Aha no i na koniec mój nieudany malunek na starych Vansach: (Proszę nie śmiejcie się ze mnie)
P.S Mam nadzieje, że mimo kiepskiego malunku docenicie łącznie około 4 godzin pracy nad tym postem.
Świetny pomysł ! Chyba też tak zrobię z moimi vansami :D
OdpowiedzUsuńNie inspiruj się moimi, wyszły dość kiepsko, ale jeśli dobrze to rozplanujesz na pewno wyjdzie świetnie! Pozdrawiam :D
Usuń